O Zofii Kossak i nie tylko… o wątku cieszyńskim
Końcem czerwca 2020 r. miałam ogromną przyjemność rozmawiać z dr Joanną Jurgałą-Jureczką, historykiem literatury, pisarką, zajmującą się głównie Kossakami.
Czym Pani zdaniem wyróżniają się Górki Wielkie na tle innych miejscowości Śląska Cieszyńskiego?
Górki Wielkie mają niesamowitą, wręcz magiczną historię ze względu na osiedlenie się tutaj jednej z gałęzi rodu Kossaków - rodziny ogromnie rozpoznawalnej w naszym kraju. Kossakowie są szlacheccy, nobliwi, żywotni, niezwykle utalentowani, silni… To właśnie żywotność pozwoliła Wojciechowi Kossakowi przetrwać hiszpankę, kiedy w 1918 r. się zaraził. Jego brat bliźniak Tadeusz (ten właśnie, który potem zamieszkał w Górkach Wielkich), zmusił go wtedy, żeby położył się do łóżka. Wojciech przeleżał parę dni z wysoką gorączką. Po tym zdarzeniu, aż do 1922 roku choroba pojawiała się co jakiś czas w rodzinie oraz wśród znajomych. Przyzwyczajono się do niej. Mówiono po prostu „zwykła hiszpanka”.
Fot. Tadeusz i Wojciech Kossak Górki ok.1930
Skąd się wzięło u Pani zainteresowanie naukowe związane z tematyką kossakowską?
Dwadzieścia pięć lat temu, będąc dziennikarką, w tak zwanym sezonie ogórkowym, kiedy niewiele się dzieje, pojechałam do Górek Wielkich. Chciałam napisać jeden tekst. Poznałam wtedy córkę Zofii Kossak, Annę Bugnon-Rosset. Znajomość z nią była dla mnie bardzo ważna. Sama jestem zaskoczona, jak bardzo temat rodu Kossaków mnie wciągnął i pociągnął, choć wcale tego nie planowałam. Napisałam pracę doktorską o Zofii Kossak. Przez jakiś czas również kierowałam muzeum w Górkach Wielkich. Do tej pory praktycznie cały czas piszę o Kossakach, mam wiele spotkań w całej Polsce, bywam też i za granicą, zapraszana przez Polonię. Nawet podczas pandemii o tej rodzinie mówiłam w telefonicznych wywiadach radiowych. Skończyłam też kolejną książkę. Mówię o tym dlatego, że chcę uzmysłowić, że Kossakowie nie są „jednorazową przygodą”. Są to postacie, wątki, niezwykłe historie, do których się wraca. I mamy tutaj, na Śląsku Cieszyńskim, prawdziwy skarb. Za ich sprawą, z ich powodu. Górki są miejscem, do którego zjeżdżają i będą zjeżdżali turyści, by zobaczyć jedną z niewielu „Kossakówek” w Polsce. Namacalny ślad, który pozostawiła ta niezwykła i coraz bardziej popularna rodzina.
Podczas jednej z wizyt w dworku Kossaków była Pani świadkiem wyjątkowego odkrycia…
W muzeum, w pokoikach na górze, robiono porządki. Przyjechałam tam, bo zaprosiła mnie córka Zofii Kossak, pani Anna. W trakcie sprzątania odnaleziony został przypadkiem obraz Witkacego. Wszystko było tak niezwykłe, że stało się początkiem mojej życiowej przygody.
Przedstawiciele rodu Kossaków są obdarzeni wieloma talentami…
Należy pamiętać, że Kossakowie to nie tylko Zofia Kossak, literatka, ale przede wszystkim malarze: Juliusz, Wojciech, Jerzy, Karol. Dodajmy, że także i Witkacy, który był z nimi spowinowacony. Więc mamy do czynienia z artystami będącymi w kręgu sztuki tradycyjnej, są ich piękne i monumentalne obrazy realizujące wątki narodowe, historyczne…, ale jest i kontrowersyjny Witkacy. Gromadzi on zupełnie innych odbiorców.
Czym był dwór Kossaków w Górkach? Jak wyglądał w okresie międzywojennym?
Matka Zofii Kossak, z domu Kisielnicka, tutaj próbowała stworzyć siedzibę szlachecką z pięknym ogrodem, z różami, z sadzawką, z alejkami, jak również ze zwyczajami szlachecko-dworkowymi.
Fot. Dwór w Górkach od strony ogrodu
Można śmiało powiedzieć, że w tym miejscu zamieszkała nobliwa szlachta. W dworku w Górkach bywali znakomici goście chcący zobaczyć autorkę bestsellerów, bo tak można śmiało powiedzieć o Zofii Kossak, która w okresie międzywojennym była niezwykle popularna. Przyjeżdżała Maria Dąbrowska, Wańkowicz, Sztaudynger, Witkacy i, oczywiście, Wojciech Kossak z rodziną (córkami: Marią Pawlikowską-Jasnorzewską i Magdaleną Samozwaniec i synem, Jerzym Kossakiem). Górki to również kopalnia anegdot oraz dom pełen fascynujących zdarzeń i ludzi.
Fot. Zofia Kossak z ojcem i mężem w Górkach
Co myślała Zofia Kossak na temat Śląska Cieszyńskiego oraz jego mieszkańców?
Pisarka urodziła się na równinie, mieszkała na równinie, na przestrzeniach kresowych, kiedy przyjechała na Śląsk Cieszyński i nagle zobaczyła góry, zachwyciła się nimi. Bardzo pokochała to miejsce. Mówiła o nas, że jesteśmy tak cudowni, że kiedy zwiesza się gałąź jabłoni z dojrzałymi owocami przez płot, sąsiedzi nie obrywają tych owoców. Ceniła naszą gwarę, zachwycała się strojami ludowymi, naszą przeszłością, krajobrazami. Sztaudynger pisał, że zapala się jak lampka, kiedy opowiada o nas. Na marginesie dodam, że miała w sobie światło. Miała coś, co fascynowało innych - charyzmę. Podczas okupacji mówiono, że jest natchnieniem polskiego Podziemia. Byli nią zafascynowani tak nietuzinkowi ludzie, jak Władysław Bartoszewski czy Jan Karski. Wróćmy jednak do Górek. Tutaj pisało się jej najlepiej. Zadebiutowała, wręcz błysnęła „Pożogą” - wspomnieniami z Wołynia. A potem kolejne książki (a dodajmy, że to literatura, która miała bardzo poważną szansę na Nagrodę Nobla i hollywoodzkie ekranizacje), powstawały w Górkach. Możemy się szczycić tym, że w zakończeniu, kiedy pada ostatnie zdanie, widnieje adnotacja: Górki Wielkie i rok powstania utworu.
Jak Pani myśli, co dalej będzie się działo z dworem Kossaków?
Trzeba nadal, w coraz większym wymiarze próbować zachować to, co jest i odtworzyć klimat tamtego miejsca z lat międzywojennych. Trzeba koniecznie podtrzymać zainteresowanie Kossakami jako rodziną. Zwłaszcza że „moda na Kossaków” nie mija, wręcz przeciwnie. Górki Wielkie mają potencjał. Często odpowiadam na pytanie – gdzie, w którym miejscu można „dotknąć”, można poczuć atmosferę związaną z niepospolitym rodem. I wtedy mówię o Śląsku Cieszyńskim. Wspomnę, że w Siąszycach, w małej miejscowości niedaleko Rychwała nie ma prawie żadnych materialnych śladów po Kossakach, jest natomiast kępa drzew, w miejscu, gdzie kiedyś stał dwór należący do Anieli Gałczyńskiej, teściowej Juliusza Kossaka. Tymczasem mieszkańcy i włodarze gminy szczycą się, że właśnie stąd bierze swój początek ród Kossaków. Jestem zaskoczona ilością inicjatyw, które promują to miejsce, wykorzystując „kossakowski” potencjał. Tym bardziej tutaj, gdzie mamy aż tyle tak ważnych, materialnych śladów. Jest dwór, muzeum, jest park. No i jest magia tego miejsca, gdzie byli, tworzyli, gdzie kochali, rodzili się i umierali ludzie, którzy wciąż dziś fascynują, zachwycają i przyciągają do siebie. Tego nie wolno nam zignorować. To trzeba pielęgnować. To trzeba wykorzystać…
Rozmawiała: Sylwia Pieczonka
Fot. z archiwum Muzeum Zofii Kossak w Górkach Wielkich
Powyższy materiał można również przeczytać w Głosie Ziemi Cieszyńskim z dnia 17.07.2020 r.
Więcej aktualności
Dacia do codziennych zadań
Wakacje składkowe – ZUS wysyła informacje i decyzje do przedsiębiorców
Badanie koniunktury w gospodarstwach rolnych – styczeń 2025
Uwaga! Intensywne opady śniegu!
Szybkie menu
Powiat na mapie
43-460 Wisła
43-410 Zebrzydowice
Gminy:
Kategorie:
- PROJEKTY UNIJNE
- POWIATOWE INSTYTUCJE KULTURY
- POZOSTAŁE INSTYTUCJE KULTURY I ORGANIZATORZY IMPREZ
- SZPITALE
- SZKOŁY
- SCHRONISKA MŁODZIEŻOWE
- PORADNIE
- DOMY POMOCY SPOŁECZNEJ
- DOMY DZIECKA
- INNE
- POGOTOWIE RATUNKOWE
- INSPEKCJE, STRAŻE
- POLICJA
- STAROSTWO POWIATOWE W CIESZYNIE
- APTEKI
- NIEODPŁATNA POMOC PRAWNA I NIEODPŁATNA MEDIACJA NA TERENIE POWIATU CIESZYŃSKIEGO